Mów i myśl o rzeczach dobrych, o tym, co Bóg czyni, co Tobie uczynił, a czyni przecież samo dobro. Kocha Cię bezgranicznie. Może pamiętasz św. Pawła (1 Kor 13, 4-8a):
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje…
Bierz to jako pewnik i prawdę. Nie dopuść więc do siebie tego, co złe. Nie rozpamiętuj złego, by tym nie przeniknąć; nie dopuść grzechu do siebie, nawet w myślach, przede wszystkim w myślach! Uczyń w swoim życiu prawdę.
Jeżeli współmałżonek ma problemy alkoholowe, to postępuj tak, jakby nigdy ich nie miał; nawet w myślach nie dopuść do siebie, że on tak właśnie czyni. Nie pozwól, by przyszła myśl, że tak zrobi znowu.
Jeśli współmałżonek nie chce uczestniczyć we wspólnych posiłkach, nie będzie naprawy sytuacji, jeśli Ty nie masz przekonania, że dziś właśnie usiądziecie razem do stołu. Nałóż na talerz, nawet nie pomyśl, że on nie przyjdzie. Jeśli nie pojawi się na posiłku, wyrzucić jedzenie do kosza – oto cena procesu naprawy, którą się ponosi.
Nie będzie naprawy, jeśli śpicie osobno, jeśli Ty położysz jedną poduszkę na środku łóżka i nie przygotujesz miejsca dla współmałżonka. Nawet nie masz prawa pomyśleć, że będzie inaczej, że on nie przyjdzie. Myśl o tym, co dobre. Naśladuj Boga, który nawet nie pomyśli, że Ty popełnisz kolejny błąd.
Naprawa małżeństwa nie dokona się też, gdy idziesz do przodu sama i nie poczekasz na współmałżonka. Wróć, weź go za rękę i idźcie razem.
Żeby zaistniały czyny, musi najpierw być myśl. Myśl tak pewna, że stanie się czynem. Słowo staje się czynem. Wątpliwe słowo nim się nie stanie. Stworzy się tylko to, co jest absolutną pewnością. Więc trzeba wypracować w sobie myśli.
Złe rzeczy odrzuć, nie podejmuj w głowie wątku, że coś takiego było. Odrzuć grzech. Bóg już nie pamięta! Bóg grzech zapomina!
Przekonaj siebie, zło zostaw. Przyjmij strategię: oddziel grzesznika od grzechu. Obrzydliwy niech będzie w Twoich oczach grzech, nie człowiek. Z grzesznikiem Bóg rozmawia, grzesznika Bóg kocha; grzech Bóg nienawidzi. Twój grzech umarł na krzyżu razem z Jezusem. Jezus stał się Twoim grzechem. Został wywyższony na krzyżu jako Twoje kłamstwo, chciwość, pycha, nieczystość, ambicja – sam będąc czysty. Uczyń w swoim życiu prawdę! Poznaj swój grzech! Obnaż go! Nazwij go konkretnie! Nie odwracaj wzroku! Nie udawaj, że nie widzisz, nie uciekaj! Już przestań grać! Spójrz prawdzie w oczy! Jezus jest Prawdą!
Zostaw grzech Jezusowi w konfesjonale.
Jezus nie ma problemów z żadnym z Twoich grzechów. Już się nim stał. Nie bój się go oddać. On wziął już ten grzech na siebie. Wziął śmierć na siebie! Tak Cię kocha! Popatrz z wiarą! To, co miało Cię zabić, nie okazuje się śmiertelne. Miało Cię zabić, ale nie zabiło. Bóg daje ci szansę. Żyj! Myśl o tym, co dobre! Tak bowiem Bóg umiłował świat… Popatrz z wiarą: będziesz żył! Nie daj sobie tego wydrzeć!
Daj Bogu pewność, że nie chcesz powrócić do grzechu. Odrzuć grzech, pozbaw siebie przywiązania do grzechu myślowego. Podejmij walkę z grzechem, z pokusami. Broń się ze wszystkich sił. Nie chcesz już tych nieprawości. Bóg odwraca wzrok od naszych nieprawości, żeby nie patrzeć na nie, wtedy nie udziela łask. Gdy upadniesz, powiedz: Panie, wybacz mi. Jeśli grzech oddajesz Jezusowi, jesteś czysty. Gdy upadniesz następny raz, to będzie Twój pierwszy upadek. Każdy Twój upadek jest pierwszy. Tamtego wcześniejszego już nie ma. Bóg zapomniał…
Pytasz: kiedy będę lepszy? Teraz jesteś lepszy.
Marzenie, że można być doskonałym, to przejaw bezczelnej pychy!
Święty, to nie jest człowiek doskonały – to ten, który wszystkie sprawy odnosi do Boga. To ten, który ciągle powstaje.
Dbaj, by Twoje myśli były przy Chrystusie, by Go adorowały. Z radości – nie z przymusu! Niech będą Jezusowymi myślami – pełnymi dobra, miłości i miłosierdzia. Żyw do Jezusa nieustanność. Żyw – czyli nakarm i podtrzymuj. Rozumiesz? Nieustannie odnoś wszystko do Jezusa.
Pamiętaj o dobru, o ofiarności Jezusa. Trudności, które do Ciebie przychodzą, nie mają znaczenia.
Pomyśl, że narzekanie to chłostanie Jezusa, to oskarżanie i kpina z Niego. Jezus wziął wszystko na siebie, wziął to, czym Go oskarżasz. Ostatkiem sił ofiarował Ciebie Matce. Maryja bierze Ciebie na ręce. Pod Golgotą dokonuje się Twoje złożenie na ręce Maryi. Maryja teraz ma Ciebie w swoich rękach. Nie ma się o co martwić. Jesteś w rękach Mamy. O wszystko jesteś już „zatroszczony”. Jezus właśnie Cię uczy, jak znosić obelgi, chłostanie – trzeba to ofiarować Matce.
Bóg właśnie błaga Cię na kolanach, zrób to!