Przyjrzyj się drzewu. Niech to będzie wiśnia.
Kiedy nadchodzi wiosna, pojawiają się na gałązkach maleńkie pączki kwiatów. Robi się coraz cieplej, pączki rosną, rozwijają się, pękają i całe drzewo cieszy ogrodnika swoimi śnieżno- białymi kwiatami. Wygląda wtedy przepięknie. Pracowite pszczoły uwijają się w słońcu. Trwa to kila dni i nagle drzewo brzydnie. Płatki żółkną i opadają. Drzewo nie zachęca już swoim urokiem. Trwa to jednak chwilę, bo już drzewo wypuszcza listki, które rosną, dają cień, przynoszą otuchę w gorące dni. Chłód w cieniu drzewa zachęca, by tu odpocząć. Pojawiają się zawiązki owoców, które rosną, potem dojrzewają. Owoce cieszą ogrodnika i smakiem, i aromatem.
Drzewo jednak nie mówi: jestem piękne! Chodź tutaj do mnie! Zawołaj innych, niech przyjdą, niech odpoczną w moim cieniu, niech skosztują moich owoców!
Nie. Drzewo stoi.
Drzewo to ja.
Mam nie mówić o swoim życiu. Mam się nie chwalić, jaki jestem dobry, piękny, wspaniały.
Mam taki być.
W odpowiednim czasie mam wydać owoc. W milczeniu.
W odpowiednim czasie mam dać innym to, co jest potrzebne.
Teraz mam pobierać soki, wodę…
Kiedy ktoś zapyta, jak Ci jest? odpowiesz, jaki aktualnie jest Twój owoc życia. Trzymam się.
Niepytany czekasz cierpliwie, by wykorzystać ten czas w cyklu ogrodniczym.
Cierpliwość… i posłuszeństwo…oto klucze do rozwoju.