Kiedy matka jest bogiem…
Kiedy matka stała się bogiem? Wtedy, kiedy odebrała dziecku wolność. Matce zależy, by dziecko ją pytało, konsultowało się, oczekiwało na jej rozwiązania, czyli – żeby myślało o niej jak o bogu. Matka nawet nie dba o własne dobro, czyni to w imię dobra swojego dziecka, w dobrej wierze, w imię wielkiej miłości do niego, jednak według jej własnej woli. Każde dążenie do pozbawienia kogoś wolności uczyni władcą tego, kto zabiera innemu wolność. Diabeł już w niebie wyszedł z tego założenia. Chciał wymusić, by to jemu składano cześć, by o nim mówiono, że jest jedyny, by jemu służono.
Byłeś odbiciem doskonałości,
pełen mądrości i niezrównanie piękny.
13 Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym;
okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie:
rubin, topaz, diament,
tarszisz, onyks, beryl,
szafir, karbunkuł, szmaragd,
a ze złota wykonano okrętki
i oprawy na tobie,
przygotowane w dniu twego stworzenia.
14 Jako wielkiego cheruba
opiekunem ustanowiłem cię
na świętej górze Bożej,
chadzałeś pośród błyszczących kamieni.
15 Byłeś doskonały w postępowaniu swoim
od dni twego stworzenia,
aż znalazła się w tobie nieprawość.
16 Pod wpływem rozkwitu twego handlu
wnętrze twoje napełniło się uciskiem i zgrzeszyłeś,
wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej
i jako cherub opiekun zniknąłeś
spośród błyszczących kamieni.
17 Serce twoje stało się wyniosłe
z powodu twej piękności,
zanikła twoja przezorność
z powodu twego blasku.
Rzuciłem cię na ziemię,
wydałem cię królom na widowisko.
18 Mnóstwem twoich przewin,
nieuczciwością twego handlu
zbezcześciłeś swoją świątynię.
Sprawiłem, że ogień wyszedł z twego wnętrza,
aby cię pochłonąć,
i obróciłem cię w popiół na ziemi
na oczach tych wszystkich, którzy na ciebie patrzyli.
19 Wszystkie spośród narodów, które cię znały,
zdumiały się nad tobą.
Stałeś się dla nich postrachem.
Przestałeś istnieć na zawsze».
Ez 28, 12- 19
Diabeł narzuca: bo ty musisz, a inni powinni, tak trzeba, co ludzie powiedzą. To są skłonności władcy: żeby wymóc – ale nie wymusić – ślepe posłuszeństwo. Matka sugeruje dziecku decyzje wzbudzając w nim litość przez dany mu przekaz – „bo ja jestem nieszczęśliwa, co, nie widzisz, jak ja się czuję? W ten sposób daje do zrozumienia, że ona sobie nie radzi bez pomocy dziecka, a dziecko ma wyrzuty sumienia, że nie odpowiedziało na jej potrzebę. Matka wpędza je w takie poczucie winy, że dziecko nie może inaczej postąpić, choćby nawet chciało. Zamiarem matki jest uczynić posłuszeństwo dziecka ślepym.
Matka nie potrzebuje niczego, oprócz tego, by rządzić. To jest niepohamowana potrzeba rządzenia. Taką właśnie potrzebę ma diabeł. To silniejsze niż wszystko inne. Nie stoi za tym ani majątek, ani dobre imię. Za tym stoi pseudosiła wdzięczności, której domaga się matka, myśląc: to ja cię uwalniam, ja tobie; zapewniam przyszłość, dbam o nią, dałam ci wykształcenie, dałam dom, zapewniam ci nawet miejsce na cmentarzu i grobowiec. A tak zapewnia tylko Bóg. Zatem matka jest bogiem. Owładnięcie, sterowanie, pełna inwigilacja, kontrola, brak możliwości podjęcia samodzielnej decyzji przez dziecko – to jej metody. Matka chce, by spełniło się to, co jest jej wolą. Nasz Bóg daje przykazania, by je spełniać, wtedy wypełniamy Jego wolę, a On nam błogosławi. Matka imituje to w swojej „bożkości” (jest bożkiem), a gdy dziecko wypełnia jej wolę, ona mu sprzyja. To narzut jej woli. Nasz Bóg daje człowiekowi wolność. Niczego nie narzuca, nie manipuluje. Matka – zaborcza, matka – bożek odbiera dziecku wolność nadaną przez Boga, zniewala. Ten stan nie daje zbawienia. Boskość matki to dyktatorstwo boskości, wymuszające na innych posłuszeństwo. Zwrócenie dziecku uwagi, rządzenie to środek do utrzymania siebie na piedestale w hierarchii boskości. Dziecko ślepo się na to zgadza. Przy dziecku jest siła myślowa matki. Myśli matki odczuwa dziecko. Matka tak myślami operuje, że dziecko i tak zrobi to, co chce matka.
Matka zaborcza ma zaciągniętą wiedzę z plotek, z obmowy, z ciągłej inwigilacji, z prasy, wiadomości telewizyjnych i na tej podstawie poucza. To jest jej boskość. Matka dba o swój wizerunek jako boga również przed innymi. Przed dzieckiem będzie z niego niezadowolona, będzie tresować i surowo oceniać, a przed ludźmi jest uśmiechnięta. Matka karci dziecko, szlifuje, wymaga, napomina, co ma je zmotywować do ślepego posłuszeństwa. Gdy matka wychodzi do ludzi, tai swoją srogość, twierdząc, że nie wynosi się brudu na zewnątrz. Wymuszone na dziecku posłuszeństwo sprzyja kreowanemu przez nią wizerunkowi: jak wspaniale nam się żyje w naszej rodzinie. Na zewnątrz jest miła. Dba o wizerunek, dba o wierzchnią warstwę. Idzie za tym jej chwalenie się, opowiadanie o sukcesach, dalekosiężne plany, super rozwiązania, radzenie sobie.
Jeżeli dziecko się sprzeciwia, to matka nie będzie mówić, że to jest zagrożenie. Będzie używać środków pseudoochronnych, nawet do zagrożenia zdrowia i życia. Będzie mieć prognozy, co się stanie.
Prognozująca matka przestrzega przed niebezpieczeństwami. Uważaj, nie rób tego, jedź ostrożnie, tylko się nie potknij; przestrzega, sugeruje, co mogłoby się wydarzyć, interpretuje zdarzenia: a gdyby nas tam nie było, doszłoby do tragedii. Wprowadza dziecko w lęk, buduje posłuszeństwo na strachu. Okazywanie lęku przez matkę ma za zadanie uczynić bezwolnym wykonawcę jej woli. Opowiadaniami lękowymi, wiedzą pochodzącą z plotek i tragedii ze świata, oglądanych i czytanych wiadomości – udowadnia ważność sprawy, by zastraszać.
Matka chce być wszechmogąca. Być wszędzie, zaradzić wszystkiemu, mieć dostęp – wkracza w sferę intymności, w małżeństwo, w kompetencje innych. Chce poustawiać właściwie wszystkich, pourządzać. Organizuje dziecku przestrzeń, buduje i mebluje dom, urządzi ogródek, przestawia sprzęty i drobne przedmioty w mieszkaniu.
Typowe objawy matki – boga:
– krytykuje, grozi, krzyczy, szantażuje; wywołuje w dziecku poczucie winy;
– od dzieciństwa praktykuje krzyk, wymówki, wyciąga historie sprzed lat,
– wymusza takie a nie inne decyzje na dziecku,
– straszy konsekwencjami;
– straszy atakiem serca, dostaje wysokiego ciśnienia; mówi: wpędzasz matkę do grobu! Przez ciebie mam tyle siwych włosów! Zawału ojciec dostanie! Nie powiem ojcu, bo się zdenerwuje, a wiesz, jakie ma słabe zdrowie!
– matka pytając o coś, ma już własne zdanie, ale chce wybadać teren pod płaszczykiem, że pyta, co myśli dziecko. Tak poprowadzi rozmowę, że będzie i tak według matczynej wizji; a pyta tylko po to, by się dziecku przypodobać.
– kiedy dziecko nie spełnia kryterium oczekiwań rodzica, krytykuje. Może powiedzieć: ty nie potrafisz, ty nie umiesz. to ty tego jeszcze nie wiesz! Daj, zrobię to sama, bo ty nie umiesz; jesteś niezdarna; Zmarnujesz, zmarnotrawisz. No, jak ty to robisz? To się tak robi! Niezdarna jakaś jesteś! Powinnaś słuchać mądrzejszych od siebie.
Kiedy dziecko się uwalnia
Kiedy dziecko walczy o wolność, matka mówi, że jest niezadowolona z jego postępowania, z jego nieposłuszeństwa. Mówi do dziecka, że ją krzywdzi. Sprzeciw dziecka jest dla niej krzywdą. Używa takich słów: jak możesz tak krzywdzić własną matkę!, dlaczego mi to robisz! taka postawa utwierdza dziecko w poczuciu winy.
Kiedy dziecko się buntuje, matka, żeby utrzymać stan dotychczasowy może użyć słów: nie masz prawa! Krzywdzisz matkę! Umrę przez ciebie! Wpędzisz mnie do grobu; jesteś naiwna! Nie masz serca! Wyrodna córka! A sąsiedzi mają taką wspaniałą córkę! Nie martw się, nie będę długo żyła! Ten niedobry mąż/ wspólnota nastawia cię przeciwko mnie; nie zapomnę ci tego! Słowa: ty mnie nie lubisz, nie kochasz, nie opiekujesz się mną – wywołują poczucie winy. Dziecko nabywa (nie jest wpędzane, nie stanie się od jednego razu, to się nabywa, potem się to posiada) poczucie winy. Aby wymusić uległość matka ma skoki ciśnienia, udawane dolegliwości, odgrywa bezradności; stroi fochy, obraża się, wypomina albo milczy i odwraca się do dziecka plecami.
Kiedy dziecko uświadamia sobie potrzebę samodzielności, matka wzbudza litość w dziecku, a zarazem wpędza je w poczucie winy, akcentując, co takiego dziecko robi matce, nie słuchając się jej: Nie martw się, ja długo nie pożyję. Nie będę ci zawadą, nie będziesz musiała się mną na starość opiekować.
Mam sobie pójść z domu? Lepiej się wyprowadzić; zostawię wam to wszystko; sami sobie radźcie, nie jestem wam potrzebna; tyle pracy i pieniędzy na marne, a ty mi się tak odwdzięczasz? Zobacz, do jakiego stanu mnie doprowadziłaś! Przez ciebie płaczę, cierpię; nie śpię po nocach; dla ciebie poniosłam w życiu tyle wyrzeczeń, wychowałam, wykarmiłam, wykształciłam, tak się poświęciłam, całe życie; od ust sobie odejmowałam, żebyś miała lepiej niż ja i co mnie za to spotyka? Jak mi się teraz odpłacasz? A myślałam, że na starość będzie mi miał kto podać tę szklankę wody! Wszystkie pieniądze na ciebie wydałam, nic sobie nie kupiłam, pracowałam, byś tylko miała, po nocach pracowałam, ostanie pieniądze ci dawałam, kiedy potrzebowałaś; w kolejce stałam dla ciebie, a ty niszczysz to wszystko.
Matka może być agresywna, krzyczeć lub milczeć i odwracać się plecami; płakać. Kiedy dziecko się zamyka, ucieka, matka może użyć argumentów poniżających dziecko: Nie mogę znieść, jak ty teraz żyjesz. Kto tak żyje jak ty? Popatrz wkoło! Jaka głupia jesteś! Pozwalasz sobą sterować… (komu). To przez nich taka jesteś… (mąż, teściowie, koledzy, koleżanki, wspólnota) oni nastawiają cię przeciwko mnie; ty mnie krzywdzisz.
Gdy dziecko odchodzi, zakłada własną rodzinę, matka najpierw dystansuje się, z daleka się przygląda, potem matce zaczyna brakować tej relacji. Pyta, jak sobie radzicie, pomału, niezauważalnie wraca, inwigiluje, dzwoni, doradza, rozmawia o innych, bada córkę, czy się już od niej uwolniła. Dofinansowuje dziecko, mówi: kupcie sobie to, a ja wam dołożę – wkupuje się w zależność od niej. Mówi: ja ci pokażę, jak się kąpie dziecko, jak wychowuje dziecko. Matka wpędza dziecko w bezradność. Manipuluje, udowadniając, że córka czegoś nie potrafi, ale matka jest po to, żeby pmóc. W dziecku utrwala się przekonanie: do niczego się nie nadaję, bez mamy sobie nie poradzę. Dziecko nie myśli samodzielnie, opiera się na matce, ślepo jej słucha. Dorosła kobieta, która urodziła dziecko, jest niezdolna, by myśleć i działać samodzielnie.
Objawy zniewolenia u dziecka
Dziecko – nawet kiedy dorośnie – jest niesamodzielne, pozwoliło na zniewolenie, nie ma własnego zdania. Nie podejmie własnej decyzji, dopóki nie dostanie pomocy z zewnątrz, póki nie skonsultuje się z mamusią. Bez konsultacji z matką dziecko nie umie podjąć ważnych decyzji życiowych. Skutkiem uzależnienia jest toksyczność. Dziecko ma objawy zatrucia: psychicznego (depresja) i somatycznego (ból brzucha, dolegliwości żołądkowe, jelitowe, gula w gardle; biegunka; ból głowy; kulenie się w sobie; wdowi garb). Stłamszenie prowadzi do zaburzeń odżywania: otyłości, bulimii (stres, problemy emocjonalne) lub anoreksji (osoby chore nie były zachęcane do samodzielnej ekspresji swoich przeżyć ani do podejmowania działań według własnych potrzeb). Na sam dźwięk głosu, dzwonka do drzwi lub w telefonie (matka!) jest ściskanie w żołądku, gula w gardle; drżenie ciała. Dziecko nie wie, jak się obronić, jak nie pozwolić sobą manipulować; ma złość, ma pretensje. Bunt może być widoczny w wyglądzie: dziecko chce być zauważone, czuje się niedocenione; wycofane w zachowaniu, a w wyglądzie może być krzykliwe, czuje się cudownie w chaosie, fascynuje to, co dynamiczne; jest pogubione; brak w sobie i wokół porządku i stabilizacji. Ogarnia je panika i przerażenie na myśl o przeciwstawieniu się matce. Ma skonkretyzowane obawy, że matka uderzy (bo robiła to w przeszłości, w dzieciństwie), ma obawy przed jakimś nieszczęściem, karą od losu lub że to będzie coś nieokreślonego, jakaś kara za sprzeciwianie się matce, bo rodzicom trzeba być posłusznym. Reakcja na manipulację jest dokładnie taka, jak chce matka: tłumaczenie się, usprawiedliwianie; złości (są dowodem, że to ja jestem taka niedobra), przepraszanie za winy z przeszłości (żeby już tylko przestała); ustępowanie jej, by poczuć chwilową ulgę, by to się już skończyło; tłumienie emocji; dziecko tłumi emocje wpędzając siebie w poczucie winy. Relacja z matką zaborczą jest źródłem lęku, poczucia winy i utraty wiary we własne możliwości. Dziecko ma utrwalone niskie poczucie własnej wartości. Brak mu pewności, co wolno. Brak poczucia, że jest kimś odrębnym, niezależną osobą. Ma poczucie, że nie można się od mamusi oddzielić, bo usamodzielnienie oznacza odrzucenie jej i skrzywdzenie. Dziecko sobie myśli, że uwolni się, gdy matka przestanie istnieć – ale dziecko nie jest świadome, że zabraknie jej oprawcy; zakłada rodzinę w podobieństwie do tego, co miała; skończy w dyktatorstwie – męża zaborczego lub teściowej. Przytłaczające poczucie obowiązku – muszę tak robić, powinnam, nie mam innego wyjścia, nie chcę jej sprawić przykrości – pogłębia zniewolenie i bezradność. Istnieje obawa, że coś się z matką stanie, gdy jej odmówi. Jest przekonane, że cokolwiek wie i umie, to i tak jest za mało, by zadowolić matkę. Kiedy chciało się nauczyć jakiś umiejętności domowych, słyszało, że nie potrafi, jest niezdarne. Przestało chcieć, zrażone i urażone przytykami, słyszy, że do niczego się nie nadaje. Dziecko może też nie wkładać swojego zaangażowania w wykonywane czynności, nabywanie umiejętności z premedytacją: lepiej pokażę, że nie umiem. U podstaw mogła być krytyka rodzica, co spowodowało bunt. Później dziecko ustawia się w pozycji wygodnej: Mamo, ty lepiej to zrobisz – tobie wyjdzie lepiej a to jest reakcja niewolnika. Dziecko przez lata wypracuje własne mechanizmy: też steruje rodzicem. Próbuje wybarwić się przed innymi, uzasadniając swoją niesamodzielność zaborczą matką; a miało w tym swój udział. Ustępowało, aby się nie nauczyć. Pokazało, że chciało. I w ten sposób dziecko nie nauczyło się dążenia do celu, nie nabyło podstawowych umiejętności. Kierując się złością, pretensją do matki, może przenieść jej zaborczość na innych. Kiedy dziecko jest posłuszne, relacje układają się bardzo dobrze.
Kiedy dziecko się uwalnia
Kiedy dziecko zdobywa się na rewolucję niepodległości, natychmiast ma poczucie winy: skrzywdziłam matkę; przecież mamusia ma rację; faktycznie ona jest moją podporą, tyle dla mnie zrobiła, nie mogę jej odmówić. Towarzyszy temu lęk i bezradność. Dziecko, kiedy się buntuje, kiedy odpępawia się, ma w sobie niecierpliwość: matka mogłaby już przestać to robić! To postawa żądania. Zmiany należy zacząć od siebie – to ja mam przestać oczekiwać zmian i żądać ich od innych. Zaczynamy od siebie.
Dziecko ulega matce, nawet gdy się zbuntuje. Uświadamia sobie, że skrzywdziło rodzica, czuje się z tym źle i chce naprawić swój błąd. Naprawia to podlizywaniem, przeproszeniem matki, załagodzeniem matki, by się nie denerwowała, w rezultacie, żeby kochała i żeby nie czuła się odrzucona.
Przyjrzyjmy się słowom Jezusa:
„Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej” (Łk 12, 49-53).
Ogień rzucony na ziemię to ogień prawdy o sobie, o własnym położeniu, ogień nieskupiania się na sobie. W postępowaniu człowieka, który jest bogiem, trwa przekonanie o jego boskości. Wszedł w rolę Boga – nastąpi ujawnienie. Ogień zapali się – nastąpi rozłam, rozjaśnienie sytuacji. Prawda z Ducha Świętego przyniesie objaśnienie – o grzechu – a ja to źle zrobiłem, nastąpi najpierw rozłam boskości w sobie; później rozłam w domu, w środowisku, gdzie panuje zniewolenie, gdzie Słowo Boga podzieli ludzi na tych, którzy je przyjmą i na tych, którzy je odrzucą.
Dzieje się tak, bo Jedyny Bóg daje prawdziwą wolność. Którego Boga/boga wybieram?
Potrzebna świadomość mechanizmów i zmiana zachowania: – ty matki nie zmienisz; – konieczna jest postawa wybaczenia. Uznaj, że zniewolenie nie było jednostronne: to ja pozwoliłam/łem, by tak było, nie podejmowałam/łem decyzji, nie postawiłam/łem granic, zgodziłam/łem się na taką relację, to ja pozwalam na to, co mi nie odpowiada – ode mnie zależy, czy nadal tak będzie!
I konieczna jest osoba trzecia. Żeby rzetelnie spojrzeć na sytuację. Ktoś musi prowadzić za rękę. Potrzebny jest Bóg, zaufanie Bogu do końca, mimo że trudności ciebie dotykają; tylko z Bogiem możesz te trudności pokonać, nie wygrać, ale pokonać; bo to Bóg je pokonuje. To Bóg pokonuje w tobie to, czego ty pokonać nie możesz. Nie próbuj zmienić rodzica.
Jeśli rozpoznałeś problem u siebie, masz objawy i chcesz pomocy – zgłoś się do wspólnoty. Każdy przypadek jest inny, należy rozeznać sytuację, stopień uzależnienia, miejsca zniewolenia i podać zalecenia indywidualnie, dostosowując do potrzeb.
Uwaga! Powyższy artykuł nie jest oskarżeniem, artykuł ujawnia mechanizm postępowania matki – boga.