„ Dana jest mi wszelka władza” – w ten sposób mówi o sobie Pan Jezus . Gdyby Pan Jezus powiedział: „dane jest mi 70 procent władzy , to i tak jest bardzo dobrze, czyli 30 procent ma diabeł, ale Ja mam większość.” Ale Pan Jezus powiedział, że „dana jest mi wszelka władza” tzn. że demon nie ma nic. Wszelka władza należy do Chrystusa. Imię Lucyfer jest tłumaczone jako bez cyfry, demon jest zerem. W księdze Ezechiela jest opis demona: „przestałeś istnieć na zawsze” – on się w ogóle nie liczy. Co Pan Jezus robił z demonami? Mówił: milcz. Co w oryginalnym greckim tekście brzmi ostro : zakładaj kaganiec. Jezus ma pełnię władzy, do Niego należy zwycięstwo. Dopiero rozumiejąc, kim jest Chrystus, możemy zrozumieć słowa z ewangelii, kiedy Pan Jezus daje swoim uczniom władzę nad duchami nieczystymi.
Niekwestionowany autorytet życia duchowego, zarówno dla kościoła Wschodu jak i kościoła Zachodu, Święty Antoni Pustelnik, nazywany też Antonim Wielkim, opisał pewną prawidłowość, że to, jakie myśli w sobie masz, to te myśli, będzie wykorzystywał zły duch. Jeżeli karmisz się obrazami czy słowami, które zabijają w tobie wiarę i pielęgnujesz w sobie myśli pełne osądu, złości albo lęku, to zły duch, obserwując twoje zachowanie (bo nie zna naszych myśli), będzie ten stan nasilał, dokładając myśli pełnych lęku. Jeżeli masz w sobie pogardę lub nienawiść, to on będzie dokładał kolejne myśli, żeby ten stan pogłębić. Natomiast jeżeli pielęgnujesz Słowo Boże, które daje życie i jeżeli patrzysz na Jezusa, jeżeli pielęgnujesz myśli, które przynoszą ci pokój, radość, napełniają ufnością do Boga, to zły duch nie ma do ciebie żadnego dostępu. Ten sposób przemiany myśli praktykował Święty Antoni Wielki, tego uczył swoich uczniów. To jest bardzo charakterystyczne dla starożytnych świętych ojców, takich jak Antoni, Kasjan, Doroteusz, kiedy oni mówią o walce duchowej, najczęściej mówią o myślach. Kiedy Antoni walczy ze złymi duchami, to woła: Panie chcę się zbawić, ale myśli mi przeszkadzają. Co ja mam zrobić w swoim utrapieniu? Potem, kiedy Święty Antoni przechodzi swoją próbę, wielokrotnie było tak, że przychodziły do Antoniego duchy nieczyste, a on je lekceważył i mówił: nic mi zrobić nie możecie, bo ja należę do Jezusa albo kpił z nich: udajesz groźnego, a nie masz nade mną żadnej władzy, bo ja należę do Boga. Święty Atanazy Aleksandryjski, który opisał żywot Antoniego, pisze, że złe duchy odchodziły od niego wściekłe i zrezygnowane. To jest bardzo charakterystyczne, że kiedy czyta się starożytne teksty świętych ojców, którzy piszą o walce duchowej, o walce ze złym, to bardzo często mówią o myślach. Pierwszą bramą, którą wpuszczamy złego ducha, to jest brama myśli. Istota nawrócenia, bycia z Panem Jezusem, polega na oczyszczaniu umysłu ze złych myśli, czyli przemiany swojego umysłu na ewangelię. Metanoja to jest, jak mówi Święty Paweł, przemiana myślenia. W kontekście wyrzucania złych duchów Święty Antoni mówi : Skoro sam diabeł przyznaje, że nic nie może, powinniśmy całkowicie zlekceważyć tak jego, jak i jego demony. W ten sposób nie upadniemy w myślach, ani w duszy nie będziemy rozważać jego gróźb, ani wyobrażać strachu mówiąc: oby zły duch kiedy przyjdzie nie zniszczył mnie, oby mnie nie porwał i nie rzucił, nie przestraszył. W ogóle o tym nie myślmy, nie smućmy się, jak byśmy mieli zginąć. Bądźmy raczej odważni i cieszmy się zawsze jako ci, którzy są zbawieni. Skoro Pan jest z nami, nieprzyjaciele nic nam nie zrobią. Kiedy bowiem przychodzą, jakimi nas znajdują, takimi wobec nas się stają, jakie myśli w nas znajdują, takie zwidy przedstawiają. Jeśli więc znajdą nas przestraszonych i niepewnych, natychmiast same, jak rabusie, którzy znajdują niestrzeżone miejsce, wchodzą i czynią to, co o nich myślimy, a nawet więcej. Bo gdy zobaczą, że jesteśmy przestraszeni i przerażeni, zwiększają jeszcze strach przez majaki i groźby, a przez nie staje się dusza jeszcze bardziej nieszczęśliwa. A jeśli zobaczą, że cieszymy się w Panu, rozmyślamy o przyszłym szczęściu, rozważamy sprawy Pana, uważamy, że wszystko jest w Jego ręku i zły duch nic nie może zdziałać przeciwko chrześcijanom ani w ogóle nie ma nad nami żadnych mocy, odchodzą zhańbione na duszy, która takimi rozmyślaniami jest umocniona. Ten tekst pochodzi z IV wieku i to, co się może wydać zaskakujące, to jest niezwykła znajomość psychologii człowieka. Myśl ma wpływ na nasze zachowanie, na naszą wiarę, na stan naszego ducha. Antoni pisze, że kiedy złe duchy przychodzą, to jakimi nas znajdują, takimi wobec nas się stają. Jakie myśli w nas znajdują, takie zwidy przedstawiają. Należy więc karmić umysł Słowem Bożym, aby zachować w sobie dobre myśli, a złe duchy będą same wypędzane. Jeżeli ktoś sobie myśli, że to takie proste, to Święty Antoni też tak myślał. Dopiero po dwudziestu latach odkrył coś paradoksalnego, że im bardziej czuje się bezradny, im bardziej czuje się bezradny wobec siebie samego, tym samym staje się dziwnie podatny na Łaskę Bożą. Wcześniej przebywał samotnie w jaskini, potem w grobowcu i tam musiał stoczyć samotną walkę z demonami. Pokusy zostają mu przedstawione jako atak dzikich i wściekłych zwierząt, jako węże, które chcą go ukąsić, jako grobowiec, który się zapada, ściany, które zaczynają się ruszać. Możemy powiedzieć, że to był jakiś rodzaj halucynacji Antoniego, że z głodu miał fantazje, ale możemy to też rozumieć w inny sposób, że jest taki rodzaj pokusy, który może nie był nam dany, ale bardzo dobrze są w stanie zrozumieć to te osoby, które wychodzą z nałogu. Świadomość tego, że tak dalej żyć się nie da, a z drugiej strony świadomość, że o własnych siłach nie jestem w stanie pokonać tego, co mnie dręczy. I to jest sedno doświadczenia Świętego Antoniego, ono potem legło u podstaw życia duchowego. Pewien paradoks: człowiek dokonuje ascetycznego wysiłku, żeby następnie móc z czystym sercem powiedzieć, że na nic mu się to nie przyda, że muszę zrobić wszystko, co jestem w stanie zrobić, żeby zobaczyć, że bez Boga nie jestem w stanie zrobić nic. W momencie, kiedy Antoni leży w grobowcu i wydaje mu się, że zupełnie przegrał, kiedy już nie ma w sobie żadnych myśli o własnej doskonałości, własnej sile, to wtedy nagle pojawia się światłość i przemawia do niego Pan Jezus. Antoni pyta: Gdzie byłeś Panie? A Jezus mu odpowiada: Zawsze tu byłem i patrzyłem na ciebie, ale teraz, ponieważ wytrwałeś, zawsze będę przy tobie i nigdy cię nie opuszczę. Święty Antoni 20 lat się zmaga, prowadzi surowe życie, modli się, walczy z myślami i w końcu dochodzi do granicy rozpaczy, żeby odkryć, że bez Boga nie jest w stanie zrobić żadnego dobra, nawet nie jest w stanie wziąć oddechu, a wcześniej sądził, że może.
Ujmujące u kamedułów jest to, że chociaż są po 40 lat w zakonie, to odnosi się wrażenie, że oni wciąż ściągają ten swój czarny pas karate i zakładają biały. Mają w sobie postawę ucznia. Są jak Mojżesz, który 40 lat chodzi po pustyni, gdzie towarzyszyła Mu powtarzalność i monotonia, a jednej rzeczy Mojżesz nie stracił – ciekawości: jakiś krzew się pali, co więcej on się pali, ale się nie spala. Dlatego przemówił do Niego Bóg, bo miał w sobie postawę ucznia, bo przeżywał świat na świeżo. To jest wspaniała tradycja życia pustelniczego, która została odnowiona w Kościele Zachodnim przez Świętego Romualda w X wieku i ona wprost odwołuje się do doświadczenia takich świętych ojców, jak Antoni Wielki. Bracia, którzy uciekli od świata, żeby żyć w odosobnieniu, oni są przekonani, że Bóg najbardziej kocha życie ukryte i nieznane, ponieważ On sam taki jest ukryty i nieznany. Największą wartość ma taka modlitwa i taka ofiara, której ten świat nie widzi, znana jedynie Bogu. To, co jest zakryte dla świata, jest najbardziej odkryte dla Boga. Żadna modlitwa, żadna samotność i żadne cierpienie nie zostanie przez Boga zapomniane.
Jeden z ojców, który jest już w zakonie kamedułów około 30 lat, poprosił o rozmowę i na niej się dzielił, w jaki sposób Bóg działa w Jego życiu. Zapytany, w jaki sposób trafił do tego zakonu odpowiedział, że kiedy pojawiły się w nim nasilające pragnienia życia wyłącznie dla Boga, to szukał najbardziej surowego zakonu, jaki tylko jest w Polsce i znalazł Kamedułów. Przyjechał ponad 600 km, znalazł drogę w lesie, dotarł na furtę klasztoru, ale było już po 19.30 i nikt mu nie otworzył. Pomyślał, że usiądzie na ławce, odmówi różaniec i przeczeka noc. Nagle po 3 w nocy słyszy bijące dzwony i pomyślał, że Go zauważyli i zwołali alarm. Oczywiście to były dzwony zwołujące eremitów na nocne modlitwy. Po 7 rano przychodzi do niego przeor i On mówi: Ojcze przeorze pragnę zostać kamedułą. Przeor spogląda na niego i mówi: Przyjdź za 2 lata. Upierał się, że chce teraz, to przeor kazał Mu przyjść za 3 lata. Nie chciał dalej negocjować, żeby do 10 lat nie doszło. Wrócił smutny do domu. Po 3 latach powrócił na furtę klasztoru. Tak się złożyło, że przeor miał jakieś zajęcia i nie mógł się z Nim spotkać i musiał wrócić. Zostawił do siebie tylko kontakt. Po 3 miesiącach otrzymuje telefon: możesz do nas przyjechać. Czuł się, jakby dostał skrzydeł, leciał do tego eremu, wiedział, że będzie ciężko, ale przepełniała Go niezwykła Boża radość. Mówił, że największa walka, jaką musiał stoczyć przez te 3 lata, to jest to, żeby nie stracić wiary w Bożą opiekę, bo diabeł atakował Go tysiącem myśli. Codziennie toczył walkę o czystość swojego umysłu, aby zachować wiarę. Znalazł sposób, oddawał te wszystkie myśli Jezusowi, oddawał swój brak wiary, swoją złość, poczucie odrzucenia i modlił się: Panie Jezu oddaję Ci swoją nędzę, swój smutek, swoje zniechęcenie, ofiarowuję Ci to wszystko, bo to jest wszystko, co teraz mam. Ty jesteś w ukryciu i widzisz w ukryciu. W ten sposób Pan Bóg przywracał Mu pogodę ducha i przynosił pociechę. Trzy lata toczył w sobie walkę o wiarę. Ten ojciec kameduła, który opowiadał swoje świadectwo, zajmuje się też w eremie pszczołami. Mówił, że pszczoła to jest takie stworzenie, które wybiera z kwiatów gorzki nektar i robi z tego słodki miód. Podobnie jest z naszymi myślami i naszymi grzechami. Jeżeli oddajemy je Panu Jezusowi, one tracą nad nami władzę, a Pan Jezus czyni z tego błogosławieństwo, słodki miód. Kiedy złe myśli chcą w nas uderzyć, Święty Antoni podpowiada: jakimi nas znajdują, takimi w nas się stają, jakie myśli znajdują, takie zwidy przedstawiają. Jeżeli myśli są pełne goryczy, oskarżeń i nie ofiarujesz ich Chrystusowi, to nieczysty duch sprawi, że gorycz się tylko pogłębi i może to w konsekwencji zabić wiarę. Wypędzajcie złe duchy– mówi Pan Jezus. My sami z siebie nie mamy żadnych szans, żeby walczyć z demonami. Święty Antoni podaje nam sposób: złe myśli mamy ofiarować Panu Jezusowi, a one będą nad nami traciły władzę. To, na czym mamy się skupić, to pielęgnować w sobie dobre myśli oparte ma Słowie Bożym, a wówczas nieczysty duch odejdzie zhańbiony, bo nie ma nad nami żadnej władzy.