Masz trudności? Pokochaj je! Pomyśl: Bóg mi je dał, żebym je dźwigał. Oddam w ten sposób chwałę Bogu. Odwrócę uwagę od siebie. Rozważ: Jezus wisząc na krzyżu skierował słowa do Ojca: „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46 ) Przekierował uwagę na Boga, nie na siebie. Gdy kogoś uzdrowił, ludzie wielbili Boga za dzieła, których dokonał: „Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.” (Łk 18, 43) Łk17, 11-19
Sytuacja trudna czy dolegliwość przybliża mnie do Boga. Pamiętam słowa: „Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenia.” (Syr 2,1 ). Tak właśnie ujawnia się Jego prawdziwa miłość do mnie, a Jego dotknięcie trudnością wymaga ode mnie wywdzięczenia się za tę sytuację.
Rodzi się pytanie o ufność Bogu. Bóg nie cofa nigdy swojego Słowa, nie odwołuje raz danych obietnic. Może więc pora, by skończyć z wiarą? Bo wiara kończy się tam, gdzie zaczyna przekonanie. Mam być przekonany, a właściwie mam mieć pewność, że Bóg dotrzymuje Słowa.
A pewność jest już pochodną miłości. Najpierw Bóg- Duch Święty przychodzi i poucza mnie o grzechu. Ujawnia moje słabości, bym uznał w sobie grzeszność, by ta grzeszność była wyznana i oddana. Bóg kładzie miłosierdzie i odpuszczone są mi moje grzechy. Pozostaje jedynie zadośćuczynienie. Pamiętam, że wszystko może być mi darowane, ale odpokutować grzechy będzie trzeba. Pokuty jednak nie wymierzam sobie sam! sam sobie jej nie nadaję! Pokuta przychodzi w trudnościach, jakie przychodzi mi znosić, (to często konsekwencje moich grzechów, zachowań, moich wyborów). Teraz ważna jest moja decyzja, że zrobię wszystko, by nie wejść ponownie w grzech. A Boże łaski mnie przenikają, by Bóg mógł się mną posługiwać jako narzędziem. On czyni mnie takim, jakiego mnie potrzebuje, w całej mojej poprzedniej grzeszności. Chodzi o to, że w każdym położeniu Bóg jest sprawcą chcenia i działania we mnie, zgodnie z Jego wolą Flp 2,13. mimo mojej grzeszności Duch Święty i tak działa we mnie. Mimo mojego grzechu. I sprawia swoim natchnieniem, bym się zmienił. Duch Święty wkłada we mnie całą swoją ufność do tego stopnia, by moje postępowanie oddawało chwałę Jemu. Jestem pewny, przekonany, że Bóg to czyni we mnie, nie mam tego sam z siebie!
Nie chodzi więc o to, co wiem, ale o to, co rozumiem. Jeżeli rozumiem, co się we mnie dzieje, to poddaję się łasce, jaką Bóg we mnie wlewa. Bóg stawia mi zadanie do wykonania we wspólnocie. Jeżeli nie skupię się na sobie, nie rozmyślam, czy umiem, czy sobie poradzę, czy sobie przypomnę, czy zrobię to właściwie, to je wykonam. Bóg wyposaża mnie też w stosowne narzędzia. Czytam, oglądam. W odpowiednim momencie przychodzą argumenty, rozwiązania. Pamiętam, że Bóg daje na teraz. Dostanę tu i teraz rozwiązanie. Bóg Duch Święty wykorzysta to, czego wcześniej w życiu doświadczyłem, co usłyszałem, co przeczytałemMt, 10, 19-20. Jeżeli cokolwiek zaplanuję, że powiem tak a tak, jeśli ułożę sobie argumentację, diabeł mi udowodni moją pychę i przegram. Żadna wiedza nie pomoże, bo musiałbym duuużo pamiętać. Mogę trenować pamięć, umysł, nic z tego. I byłoby to MOJE. U Boga jest tu i teraz. Potrzebne jest zaufanie Bogu! Bo bez Boga nie da się nawet ruszyć palcem. Rozwiązanie przychodzi- w punkt lub przed czasem, a potem nawet o nie nie poproszę, a mam.
Psalm 89 mówi, że Bóg nigdy nie odejmuje od nas swojej łaski. Jeszcze raz powtórzmy: Bóg nie łamie wierności, raz przysiągłszy na wierność swoją dotrzymuje danej obietnicy. To my jesteśmy zmienni. Stawiamy żądania. Mamy pretensję- bo Bóg mi czegoś nie dał, nie zrobił, nie odpowiada, świat jest zły, tyle wszędzie smutku… A, Panie Jezu dobrze by było, żebyś to stało się ta i tak…
Jeżeli myślę, że coś zrobię ze swoim życiem, że się sam nawrócę, że to ja, swoją mocą tego dokonam, swoimi siłami, i to mnie naprawi, to naprawi się mi tylko na chwilę. Jeżeli przemiana dokonuje się z łaską od Boga, to następuje to raz i ma charakter trwały. W sytuacji, kiedy mówię z przekonaniem i proszę Boga z przekonaniem, to Bóg tej łaski udziela mi na stałe. W mocnym postanowieniu poprawy również chodzi o moje przekonanie: nie chcę i więcej tego nie zrobię, zrywam z tym teraz. Przekonanie jest jak czynność: wziąć szklankę ze stołu i napić się wody. „owo zachowanie jest pewnego rodzaju wcześniej wspomnianą pewnością działania we mnie Ducha Świętego, a ta /pewność/ wyrabia we mnie określone, stałe i jakby odruchowe, bo tak oczywiste, działania, jak sięgniecie po szklankę, gdy jestem spragniony”.
Przekonania nie odnosimy do mowy, do opowiadania, że się będę starać, albo że mi trudno. Z samego mówienia też nic nie wynika. Potrzebna jest czynność Jk 2,14-26. Kiedy przypominam sobie życie Jezusa, widzę, że jedynie na słowa Jezusa dzieją się rzeczy, których my, ludzie nie możemy uczynić swoją mocą: ktoś wyzdrowieje, komuś otworzą się oczy, ktoś zostanie wskrzeszony. To na słowo Jezusa, nie człowieka, w nas się dokonuje uzdrowienie. A przekonanie człowieka o Bogu, wyraża się w konkretnym czynie.
Gdy przychodzimy do kościoła, to mówimy: Boże spraw mi to, daj to (… gdy idziesz w odwiedziny do kogoś, to od razu, od progu krzyczysz, że przyszedłeś po coś, czy z jakąś sprawą?. potem przejdź do innych spraw.”
Czy raczej: chcę z tobą pobyć, na spotkanie, dowiedzieć się co u ciebie, co z tobą? Uwaga przekierowana jest na tego, kogo odwiedzam. O ileż bardziej Bóg Osobowy chciałby przez nas właśnie być tak tratowany? Tak jak uczy Jezus w Ojcze nasz: najpierw pochwal Boga. Idę więc do kościoła i mam żądania, jak w supermarkecie? Jezus mówi: chodź do mnie, przyjdź do mnie, spraw mi przyjemność, że tutaj będziesz. Więc nie mów już nic. Wszystko już wiem. Usiądź tu. Proszę cię, usiądź. Popatrz na mnie. Nie widzisz mnie? Popatrz, Ja jestem. Jestem, ukryłem się dla tego świata, żebyś mógł mnie zobaczyć, zobaczyć sobą. Ja tu jestem, jestem dla ciebie, życie swoje oddałem za ciebie. Bo tak ciebie kocham i ja ciebie potrzebuję, Przyjdź do mnie przyjdź, bądź ze mną. Jezus błaga cię o to, byś był. I żebyś już nie mówił o sobie, jak masz ciężko. Czy On tego nie wie? Wie i płacze. Bo nie może się dostać do ciebie. Bo ciągle zapatrzony jesteś w siebie!
Tak, Jezus wie o mnie wszystko. Moje użalanie się niczego nie zmieni i nie jest Jemu potrzebne. Zaczynam więc od nic niemówienia. Już nie wykrzykuję, czego potrzebuję. Mówię: Jezu przeszedłem to do Ciebie, Jezu rezygnuję z siebie teraz. Pomimo trudności teraz, rozproszeń, obrazów, które przychodzą mi do głowy, trwam, oddaję ten czas Tobie, uporczywie wracam do świadomości, że tu Jesteś, a ja przyszedłem tu dla Ciebie. I tylko dla Ciebie. I odmieni ci się natychmiast. A niech myśli się kłębią, kombinują- wbrew temu trwaj przy Jezusie. Modlitwa jest kojąca, przebywanie w obecności Boga jest kojące. Trudności, które mam na modlitwie związane są z rozproszeniami, Boli mnie moje ja. Wychodzi wtedy moja koncentracja na mnie. rozproszenia są konsekwencją jeszcze nie do końca uporządkowania tego czegoś we mnie , tego, co już ma być boże. I wtedy rzeczywiście zamykam się na sobie i myślę o sobie.
Jeśli po opamiętaniu wracasz myślami z powrotem do tu i teraz, rezygnujesz wówczas z siebie, bo wolisz ten czas spędzić z Bogiem. I nie patrz na czas. Nie wyliczaj Bogu czasu, który Tobie też czasu nie wylicza. Pozostań do dyspozycji Boga, w modlitwie i ufności, że w tym rozproszeniu, czy mimo niego, Duch Święty modli się w tobie /Rz 8,26-27
Pomyśl- jestem jak sopel lodu, położę moją oziębłość na rozżarzonej miłości Boga. By moja osobowość znikła. Bym stał się parą. Gdy Bóg przychodzi do mnie , odparowuję z siebie. Czy pozwolę Mu, by odbywało się to po troszeczku, czy całkowicie i czy pozwolę z siebie się wyparować? Być może, że właśnie się topię, a nie odparowuję. I to boli. Nie bój się o to, Bóg zbierze tę wodę, która się wytopiła. Łatwiej byłoby jednak poddać się Bogu. Nie robić po swojemu. „Złóż w ręce Boga to, co wydaje ci się pokrzywione, a Bóg się tym zajmie”– tę myśl znajdziemy u o. Dolindo Ruotolo…
Teraz przychodzi odpowiedź na pytanie, skąd mam łaski? One nie są za coś. Nie zasługuje się na nie. Nie da się na nie zasłużyć, zarobić, przypodobać się, przymilić interesownie. Są dziedzictwem. Są mi dane- nie za zasługi, ale ze względu na moje synostwo względem Boga- Ojca i poznawanie Boga. Gdy poznaję Boga, On wkłada we mnie miłość. Bóg, który jest Miłością, uzdalnia mnie do miłości drugiego. Wtedy moje uczynki są wykonawcze względem woli Bożej. Jeśli posiądę łaski pokoju, to największa trudność mnie nie pokona. Jeśli posiądę łaski cierpliwości, to nie pogrążą mnie żadne złości. To owoce Ducha Świętego! Po tym rozpoznaję miłość.
Jako osoba prowadząca mogę napotkać trudności w pracy ze swoim podopiecznym: mój rozmówca może być jeszcze niegotowy, by przyjąć łaski. Zachowuję więc cierpliwość; powtórzę mu jeszcze raz! Być może na innym przykładzie, być może odwrócę argument, jednak tę treść jeszcze mu przekażę, i zrobię to tyle razy, ile tego on potrzebuje. Łaska to w tej sytuacji brak zniecierpliwienia. Może pojawić się złość i diabłu będzie zależało, by ta złość się wylała. Łaską jest łagodność, gdy zaczynam mówić do tej osoby i dalej mówię z łagodnością. Moim zadaniem jest uświadomić jej, że to, co dostaje przez wspólnotę, czyni jej Bóg! Jeśli pyta- czy to aby prawda? Odpowiadam: pytaj Boga! Nie przyjmuję na siebie cukrowania, dziękczynienia za poświęcony czas, i że taki niezwykły jestem, tyle dobra ode mnie płynie. Nic mi do tego!- powtarzam! Nic mi do tego, że zostałem użyty, bo w tym momencie diabeł ma pole do popisu. Tylko czeka, by skorzystać z tej sposobności, bym wszedł w pychę. A pycha z nieba spycha… Staje mi się obrzydliwym to, że ktoś chce mi podziękować. Przypominam sobie Anatolija z filmu pt. „Wyspa”, jak traktował dziękczynne gesty: Idź już! poszła! Zabieraj to stąd! Mówię takiej osobie: dwa razy więcej klęcz przed Bogiem! komu chwałę oddajesz? Człowiekowi? Bogu oddaj chwałę! Słuchaj Bożych napomnień, a nie mnie!
W ten sposób nie kombinuję, robię, co mam zrobić, nie analizuję. Mam to tylko rozumieć: dziękuję Bogu, robię Bogu przyjemność, trwam w Jego obecności, Jemu oddaję chwałę. Nic mi do tego, co zrobiłem, jak bardzo się dziś starałem. A modlitwa jest wynagradzaniem Bogu za łaski. Przyjmując je i dziękując, sprawiam Bogu przyjemność.
Amen.