Dlaczego mam, jak mam?

Zastanawiałeś się, dlaczego Ci się nie zmienia? Dlaczego masz, jak masz? Pomyśl, jakie są Twoje uczynki?

Wiesz, czym jest miłość? Że jest ofiarą? Że jest ofiarnością? Że stanowią ją uczynki bezinteresowne? Bez kalkulacji, manipulacji, chęci ugrania czegoś dla siebie? To kosztuje, ale nie masz poczucia straty, bo ta strata- czasu, pieniędzy, to paradoksalnie- zysk?  A uczynek był z bezinteresownej miłości… I liczy się to, jak zabiegasz o zbawienie powierzonego Ci człowieka?

Wiesz, co jest fundamentalne w miłości małżeńskiej? Właśnie ofiarność. 100 % być  dla drugiego. Bez oczekiwania, że coś w zamian dostaniesz. Bez takiej myśli, że ci się coś opłaci. To nie umowa handlowa. Czynisz coś z powodu tego, że kochasz. I nie ma rachuby:  jak ja tobie ustąpię w tym, to ty dla mnie zrób to. Postępowanie bez stawiania warunków, kalkulacji,  całej tej obrzydliwej księgowości uczynków wobec siebie, wymiany usług            i przysług.

Jeśli kochasz samolubnie, kochasz samego siebie, jesteś egoistą, chcesz tylko  ugrać coś dla siebie, żeby ci było wygodnie; a jak coś zrobisz dla innych, to właściwie i tak robisz to dla siebie- żeby dobrze o Tobie mówili, chwalili, jaki to jesteś dobry i pomocny. Należy ci się medal!  Pycha aż kipi. Będzie jeszcze wierzgać 15 minut po twojej śmierci w trumnie.

Ofiarność to nie chcieć własnego dobra, tylko dobra drugiego człowieka. To nie myśleć o sobie.

Powierzono Ci osobę we wspólnocie. Tak naprawdę nie chce Ci się słuchać, powtarzasz jej po sto razy, czego  unikać, jak działać, wypruwasz sobie flaki, nie śpisz po nocach, masz wewnętrzne skręty, trudności z jej powodu. Po co ci to? Masz ochotę rzucić to wszystko i żyć w spokoju. Ale przyjdzie czas,  gdy Bóg zapyta Ciebie: co uczyniłeś dla brata/siostry, którego Tobie powierzyłem, bo szczególnie zależy mi na jego zbawieniu? Co odpowiesz? Że zrobiłeś wszystko, co w Twojej mocy, czy że ci się nie chciało i wolałeś zająć się sobą? Popatrz, że masz ból, kiedy podopieczny postępuje interesownie, niefrasobliwie, prowadzisz taką osobę, napominasz, a ona i tak swoje czyni?  Nic ci do tego, jak czyni. Nie wchodź w osąd ani krytykę. Nawet nie myśl, jak ciebie to boli. Raczej popatrz:  jak boli to Jezusa? Przecież On ofiarował się do końca. Pozwolił się ubić, powiesić na krzyżu, umarł, zanim połamano Mu golenie? Jeżeli tak oddał życie, nie protestując, nie mówiąc nic, czym na taki czyn odpowiedział Bóg? Oddał Jezusowi życie, tchnął w Niego nowe ciało, po trzech dniach Jezus otrzymał je zgojone. Jak Jezus czuje się, gdy go zdradzam pocałunkiem Judasza, pocałunkiem „przyjaźni”, gdy czynię coś dla interesu? Udaję, że czynię coś dla Jezusa, dla wspólnoty, przymilam się, gram rolę przyjaciela, nawet się uśmiecham, a na boku ugrałem swoje trzydzieści srebrników… swoją chwałę…

Pewien człowiek imieniem Ananiasz ze swoją żoną Safirą sprzedał własność, lecz odjął sobie coś z zapłaty za wiedzą żony i tylko pewną część przyniósł i złożył  u stóp apostołów. Piotr powiedział: „Ananiaszu, dlaczego  szatan wypełnił twe serce tak, że okłamałeś Ducha Świętego i odłożyłeś sobie część zapłaty za grunta? Gdy były twoje, były twoje, a czy teraz sprzedane nie zależały od twego wolnego wyboru?  Dlaczego taką rzecz  dopuściłeś do swojego serca? Nie ludzi okłamałeś, lecz Boga. Gdy Ananiasz usłyszał te słowa, padł i wyzionął ducha. Wielki strach ogarnął wszystkich słuchających. A młodsi, powstawszy , owinęli go, wynieśli i pogrzebali.

Po upływie około trzech godzin przyszła, nie wiedząc o tym wydarzeniu, jego żona. Piotr odezwał się do niej: „Powiedz mi, czy za tyle sprzedaliście swe grunta?” ona odpowiedziała: „Tak, za tyle”. Na to Piotr do niej: „I na cóż to uzgodniliście między sobą, żeby wystawiać na próbę Ducha Pańskiego? Oto już przy bramie znajdują się ci, którzy pogrzebali twego męża”. Wyniosą i ciebie” I zaraz upadła przy jego stopach i wyzionęła ducha. A kiedy weszli owi młodzieńcy , znaleźli ją martwą. Wynieśli ją zatem i pogrzebali przy jej mężu. Wielki lęk ogarnął cały Kościół i wszystkich, którzy o tym słyszeli”.

Dz 5, 1- 11 z przekładu Biblii pierwszego Kościoła

Rozważ historię Ananiasza i Safiry z Dziejów Apostolskich. Oszukali wspólnotę. Zachowali dla siebie część pieniędzy ze sprzedaży domu. Najpierw pada trupem Ananiasz, potem Safira. Ktoś powie: Pieniądze należały przecież do nich, mogli zrobić z nimi, co chcieli. Hmm, to nie tak: oni oszukali wspólnotę, ludzi,  Boga. Nie ujawnili kwoty, jaką uzyskali ze sprzedaży. „Czemu w sercu twoim zrodziła się myśl o tym czynie?”- pyta Ananiasza św. Piotr… Ananiasz zgrzeszył myślą, mową i uczynkiem.  To w sercu ludzkim rodzi się nieprawość… W  Ananiaszu zrodziła się myśl o manipulacji, chcąc zachować część majątku dla siebie, skłamał… Safira pytana o kwotę zysku również skłamała. Pomyśl: gdzie okłamuję – siebie, innych, gdzie chcę oszukać Boga?  Gdzie chcę zachować część siebie tylko dla siebie? (i nie chodzi tu o oddawanie majątku w wymiarze materialnym; majątek to to, co zgromadziłeś, to prawda o tobie, twoje doświadczenie,  zdolności, możliwości, czas). Gdzie mam swój interes? Gdzie robię po swojemu, bo nikomu nic do tego? Bo wiem lepiej? Co mi tam będą mówić, co ja mam robić? W imię czego ja mam być szczery i przyznać się do tego, jaki ja jestem? Nie, no już teraz to przeginają… Co komu do tego, co moje? myślisz tak? Jesteś więc trupem czy faryzejskim grobem pobielanym?- wszakże i tu i tu nie ma życia Bożego…

Ananiasz i Safira padli trupem. Być umarłym, to być pogrążonym w grzechu.  Śmierć grzechowa z powodu „interesiku” powala, ścina, obezwładnia, odcina od prawdziwego życia, paraliżuje ducha, przychodzi w momencie. Nie będziesz miał postępu, jeśli takie będą twoje uczynki…

„W każdym wypadku ukazywałem wam, jak trzeba pracować, wspierając słabych, mając w pamięci Słowa Pana Jezusa, który sam powiedział: „Lepiej jest dawać, aniżeli brać” (Dz 20, 35). Nie oczekuj odpłaty, dostaniesz ją, i to więcej, i z innego źródła niż zainwestowałeś…