Dlaczego mam kochać Boga za nic, bezinteresownie?

konferencja do wysłuchania tutaj

Co podoba się na kazaniach?

Na Akademii Teologii Katolickiej prowadzono badania, co się podoba na kazaniach. Okazało się, że głównie podobają się tematy dotyczące człowieka: przeludnienie, płodność, seks. Trzydziestu procent respondentom podobały się sprawy bosko-ludzkie: modlitwa, powołanie. Tylko 7% powiedziało, że interesują się Panem Bogiem i Jego Osobą. Jeden chłopak zapytał: Jak to jest, kurde, że jak na kazaniu mówi się o sprawach ludzkich, to jest ciekawe, a jak o Bogu – to jest nudne? To jest prawda. Jak mówię: aborcja, matka córkę wyrzuciła z domu… – wszyscy słuchają, a jak mówię – bo właśnie Bóg w swoim zamyśle Opatrzności przejawia… – od razu patrzenie po suficie… Dlaczego Pan Bóg jest takim trudnym tematem?

Darmowa miłość Pana Boga

Dlaczego Pan Bóg nas tak umiłował? Są dwa pytania, na które nie ma odpowiedzi. Pierwsze: dlaczego jest Bóg? Drugie; dlaczego Bóg jest taki, jaki jest? Jak mówi św. Jan – jest miłością. Bóg jest jedynym bytem bez przyczyny. Przed nim nie ma nic. Jest tajemnicą. Za mało o tym mówimy. Żonglujemy słowami: Bóg mi powiedział, Bóg mi przebaczył, obraziłem się na Pana Boga… Co znaczą te trzy zgłoski w języku polskim? Mogłoby się to nazywać inaczej, na przykład Mene Bene. Pana Jezusa klepiemy po ramieniu, a nie padamy przed majestatem. A jakby wejść do bazyliki i walnąć krzyżem, żeby czoło zaryło się w posadzkę? Najlepiej mówi się o Bogu, kiedy się nic nie mówi. Ktoś powiedział, że aniołowie mają ubaw w niebie, kiedy na ziemi jest wykład z teologii dogmatycznej. Dla mnie jednym dowodem, że Jezus jest Mesjaszem, była Jego odpowiedź na pytanie, jak jest „po tamtej stronie”. Ja wam nic nie powiem. Gdyby był fałszywym prorokiem, opowiadałby barwnie o kwiatkach, aniołach jak Klaudia Schiffer i coca coli za darmo. Jak kto chce wiedzieć, niech sprzeda wszystko i idzie za mną. Nikt nie zna Boga. Tylko Bóg zna samego siebie. Ma świadomość samego siebie. On jedyny sam siebie przenika, poznaje do głębi i w tym poznaniu wypowiada siebie, a wypowiadając stwarza. Kiedy mówi: ziemia – jest ziemia, kiedy mówi: światło – jest światło, kiedy mówi: człowiek – jest człowiek. Kiedy mówi o sobie Bóg – rodzi się odwieczny Syn Boży. Bóg poznający samego siebie i Bóg poznawany to jest to samo. Dwie osoby – jedna natura. Bóg, który siebie poznaje, siebie pokochał. Kochanie Boga to nie jest jak u nas czynność psychiczna,   stan woli, tylko Osoba, Duch Święty. Wiem, że nic nie rozumiecie, ja też nie rozumiem, ale trzeba zrobić wstęp teologiczny, żeby pokazać, że Bóg sam siebie miłuje, bo jest godny tej miłości. My Polacy mamy zasadniczy kłopot przez naszą fałszywą skromność. Kiedy słyszymy, że ktoś siebie kocha, mówimy: Oj, nieładniePyszne ciasto pani upiekła. – Nie udało mi się, przypaliłam. Kiedy Angielce powiesz, że ma ładny sweter, ona powie: Dzięki, że też ci się podoba. Wiem, że jest ładny. Kiedy słyszymy, że Bóg mówi: Stworzyłem was dla swojej chwały, myślimy: Oj, nieładnie… Chcielibyśmy usłyszeć: Wiecie, taki sobie jestem Bóg, byle jaki, trochę do niczego. A Bóg mówi: Jestem wielki, wspaniały, jedyny sens życia, jest wieczność, absolut, jestem czymś niewypowiedzianie pięknym i ja się kocham. Ja Ojciec – kocham Duch Święty – Siebie, Syn Boży. To jest cała Trójca. Ja Kocham Siebie. Bóg nie może siebie nie kochać, bo jest uczciwy i godny miłości nieskończonej. Ojciec i Syn kochają się tą samą miłością. Przelaliśmy właśnie ocean do dołka, jak to było w tej opowieści św. Augustyna. [Przechadzając się nad morzem, miał spostrzec chłopca, który wygrzebał w piasku maleńki dołek i niewielką muszelką przelewał wodę z morza do tego dołka. Usłyszał wtedy wewnętrzny głos (w niektórych wersjach mówi to sam chłopiec): „Prędzej to dziecko przeleje morze, niż ty  w zrozumiesz Trójcę Świętą”.] Bóg jest pełnią szczęścia. To jest stan zupełnie nam nieznany.

Dlaczego Pan Bóg nas stworzył?

Bogu nic do szczęścia nie jest potrzebne, dlaczego więc stworzył człowieka? Ktoś, kto nie zna tajemnicy Trójcy Świętej, pomyśli może, że Bóg nudzi się sam w niebie. Stworzył ludzi dla rozrywki. My do niczego Mu nie jesteśmy potrzebni. Ojciec, oglądając Syna, czyli samego siebie, jest absolutnie szczęśliwy. Św. Paweł mówi:  Dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy (1 Kor 8, 6).  W Kol 1, 16: Jesteśmy przez Niego i dla Niego. Hbr 1, 2: [Syna] ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Istniejemy dzięki Jezusowi Chrystusowi. Co to znaczy? Bóg jest Miłością. Z natury chce się nią dzielić. Chce się rozrastać, żeby było jej coraz więcej. Oglądając swojego Syna zapragnął stworzyć człowieka, żeby  było więcej szczęścia. Każdy z nas chce się dzielić szczęściem. Film, książka, płyta – jeśli nas zachwyci, chcemy uszczęśliwić tym ukochaną osobę. Miłość chce się dzielić. Jest w tym coś z tajemnicy Pana Boga. Bóg patrząc na Syna, jest szczęśliwy. Stworzył ludzi, żeby powiedzieć im: To jest mój Syn. Chrzest Jezusa w Jordanie, przemienienie na górze Tabor: To jest mój Syn umiłowany.  Panie wracające z sanatorium chwalą się swoimi wnukami, mama podczas kolędy zachwyca się swoją córką. Różnica polega na tym, że ten, kto tego słucha, wcale nie przewraca się ze szczęścia. Natomiast kiedy Bóg Ojciec pokazuje nam Syna, pozwala doznać szczęścia z Jezusem Chrystusem. Jan od Krzyża Poemat o stworzeniu świata:

Chciałbym Ci dać, mój Synu,

Miłą oblubienicę,

Aby mogła oglądać

Nas w bytu tajemnicy.

I chleb jeść z tego stołu,

Z któregom ja pożywał

I oglądać to piękno,

Którem w Tobie odkrywał.

By się ze mną cieszyła,

Zaznała szczęścia tchnienia…

Na widok Twej piękności,

Twego ze mną istnienia.

“Niech się stanie! – rzekł Ojciec –

Dla Twojej to miłości”.

I przez jedno to słowo

Wywiódł światy z nicości.

Żeby świat oglądał Boga.

Dlaczego Jezus umarł na krzyżu?

Pytanie: Dlaczego Jezus umarł na krzyżu? Kochani chrześcijanie egoiści powiecie: Bo nas kocha, bo my, bo dla nas… Pierwszy motyw śmierci Jezusa na krzyżu: Chciał uwielbić Ojca. J 14, 31: Aby świat zobaczył, jak Ja kocham Ojca.  Chrześcijanin, który nie zrozumie, że nie on jest najważniejszy, tylko Bóg, nie stanie się prawdziwym chrześcijaninem. Ciągle jednak myślimy, że jesteśmy najważniejsi. Co mówimy w konfesjonale? Jestem biedny, mi się nie udało, źle zrobiłem… Nieraz słowo Bóg i Jezus nie pada w spowiedzi. Ja jestem w centrum. Klękamy przed Najświętszym Sakramentem i zaczynamy: Panie Jezu, popatrz na mnie. Zaczyna się adoracja siebie. Wielbić Boga to zapomnieć o sobie, rozpłynąć się w Bogu. Papież Pius XII w Mediator Dei zapisał: Cokolwiek Jezus uczynił, od dobrowolnego uniżenia się we wcieleniu począwszy do rozlania się sakramentu z przebitego Jego Serca, miał na widoku jedynie chwałę Ojca. A my wpisujemy się w ten nurt miłości: Syn kocha Ojca. Wydaje nam się, że podczas mszy św. najważniejsza relacja jest między Bogiem a nami. Modlimy się do Boga, Bóg daje nam komunię, za nas składa ofiarę. Nie. Najważniejsza relacja jest między Synem na ołtarzu a Ojcem w niebie. Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego… To razem z przeistoczeniem jest najważniejszy moment eucharystii. Patrzymy, jak Syn kocha Ojca w znakach sakramentalnych. Jesteśmy zapraszani do tej relacji Syna i Ojca.

Gdy osoby z deficytem miłości rodzinnej trafią do kochającej się rodziny, czują się tam szczęśliwe. Jak u was jest dobrze! Chciałbym z wami zamieszkać, też się przytulać i wejść w waszą miłość. Msza święta jest wizytą w domu Ojca, Syna i Ducha Świętego.  Msza zaczyna się i kończy w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Cała msza jest obecnością Trójcy Świętej, która nas zaprasza. Bóg za darmo zaprasza do tajemnicy Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kto tego nie zrozumie, msza św. nigdy dla niego nie będzie ciekawa.

Jak się modlimy?

Nowożeńcom, zmarłym daj … – przez Chrystusa, Pana naszego. Kiedy mówimy: Boże, daj, bo jestem stworzony na obraz i podobieństwo Twojego Syna, Bóg jest rozczulony. Pewna nauczycielka opowiadała mi, że miała ucznia tak podobnego do jej wnusia, że siłą powstrzymywała się, żeby go nie faworyzować. Był jej pupilem. Twoja wartość w tym jest, że jesteś podobny do Pana Jezusa. Sens chrześcijaństwa polega na upodobnieniu do Pana Jezusa. Chrześcijaństwo to nie jest religia prawa, tylko Osoby Jezusa Chrystusa. Pamiętacie, kiedy Izaak chciał pobłogosławić syna Ezawa? Już niedowidział. Rebeka, jego żona, a matka Jakuba przebrała go za Ezawa i Izaak pobłogosławił nie tego syna. Sens naszego życia polega na tym, żebyśmy tak żyli duchowo, że na sądzie Bóg zapyta:  Kto ty jesteś? My powiemy: Jezus Chrystus. Pan Bóg pomyli się i wpuści cię do nieba. Mówię to żartobliwie. Dobry człowiek jest podobny do Jezusa. Św. Paweł mówił Ga 2,20:  Żyję już nie ja. Żyje we mnie Jezus. W rachunku sumienia możesz zapytać o jedno: Czy jestem podobny do Jezusa?  Czy jestem Jego bliźniakiem? Czy tak łamię chleb, tak się uśmiecham, tak przytulam dzieci? Czy potrafię powiedzieć prawdę jak Jezus Chrystus? Czy potrafię się tak modlić, głodować, wreszcie pójść na krzyż jak Jezus Chrystus?

 

Dlaczego trudno nam przyjąć darmową miłość Boga?

Trudno nam przyjąć, że przelewa się darmowa miłość Boga. Dlaczego? Z mojego doświadczenia wiem, że w rodzinach i małżeństwach panują układy handlowe. Zaczynają się już w narzeczeństwie. Powiem, że jesteś ładna, to pozwolisz mi na buzi.  Trywializuję, ale mniej więcej na tym to polega. Pragniesz, żebym ci powiedział, że cię kocham, jeszcze cię samochodem zawiozę do lekarza. I będę czekał godzinę przed przychodnią. Dla dziewczyny to jest szok. A ty powiesz mi, że jestem wspaniały. My często handlujemy uczuciami. Nagle po ślubie zaczyna brakować towaru na zamianę. Mąż mówi: Spadaj, znudziłaś mi się. To nie była miłość. Tak mnie kochał! Handlowaliście przed ślubem. Chłopak i dziewczyna, kiedy chodzą ze sobą, starają się być atrakcyjni. To nie jest złe. Ale ostrożnie! Pamiętacie: kiedy książę szukał żony, przebrał się za żebraka, poszedł do miasta, poznał kucharkę Marysię. Ona go pokochała, a kiedy to się stało, on się ujawnił. Handel damsko-męski przenosi się na dzieci. Dziecko sąsiadów przyniosło świadectwo z czerwonym paskiem. Mamo, pojadę z tobą na wczasy, a potem puścisz mnie…

Kiedy przychodzi do nas Pan Bóg i mówi, że nas kocha, pytamy: Panie Boże, ile za tą miłość? Nic. – Niemożliwe! Ile?! Jeden z księży mówił:  Jakby komunia kosztowała dychę, to by ludzie ja szanowali, a Pan Bóg daje ją za darmo. Nie możemy uwierzyć w miłość Boga. Nasze depresje i smutki demaskują naszą niewiarę, że Bóg kocha za darmo. Ktoś przychodzi kolejny raz z grzechem samogwałtu. Widzę, że traktuje to poważnie. Bracie, poszukamy, skąd się to bierze. Najważniejsze – rozgrzeszam cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Chodź, przytulę cię, jeszcze krzyżyk na drogę. Jezus cię kocha, zapomniał o wszystkim. A on: E tam! – Jezus cię kocha, już nie widzi twojego grzechu. – A tam! Co ksiądz opowiada. Niech mi ksiądz da wielką pokutę. Trzy dni o chlebie i wodzie. – Nie, nic z tego. Chcesz zahandlować z Panem Bogiem o rozgrzeszenie z samogwałtu? Za pokutę pójdziesz do kościoła, w kruchcie wisi krzyż. Ucałujesz stopy Pana Jezusa. Powiesz Jezusowi, że go kochasz. To jest twoja pokuta.

 

Chcemy handlować z Panem Bogiem

 

Chcemy handlować z Panem Bogiem. Odmawiam różaniec, trzeci raz w Świętej Lipce… Idzie mrówka ze słoniem po moście. Mrówka do słonia: Ale dudnimy!  Wielu ludzi tak mówi. Panie Boże, ostatnia spowiedź trzy godziny. Zbawiliśmy kawałek świata. Dziecko, nic nie zbawiłeś. Bóg daje za darmo. To jest piękne w Kościele katolickim. Każdy może tutaj wejść: prostytutka, cinkciarz z mafii pruszkowskiej, antyklerykał. Msza św. będzie o 12:00. Każdy może wejść do kościoła. Nie ma bramki. Każdy może wejść i za darmo dostać. Bóg stał się dzieckiem po ludzku nic nie wartym, żeby uchronić relacje z Nim od handlowania. Kiedyś student zapytał, czy widziałem pokazy laserów na placu Zamkowym. Figury, napisy, cuda! Żeby kościół zrobił taką mszę świętą, to ludzie by walili tłumnie! A w kościele ksiądz bierze ampułkę, wleje trochę wody, wina, Pan z wami. Nic. Proszę księdza, jak byłem w Pradze na koncercie Pink Floyd i grali The Wall, przeszły mnie dreszcze i zrobiłem rachunek z całego życia. A w kościele: Święty, święty, święty, Baranku Boży… Na kazaniu to samo, w konfesjonale to samo… Rzeczywiście, zastanowiłem się, czy by Pan Bóg w czasie przeistoczenia nie mógł zrobić zaćmienia słońca. Czy Pan Bóg w czasie homilii nie mógłby zrobić lewitacji księdza? Jakie tłumy waliłyby do kościoła! Dlaczego Pan po wiek wieków kazał łamać chlebek i lać winko do kielicha? Żeby nie handlować! Pan Bóg mógłby nas wszystkich kupić. Wtedy powiedziałby: Przyszliście do mnie, bo wam zapłaciłem. Będzie dobre kazanie, ładny śpiew, przyjdę do kościoła. Jak Jezus powoływał młodzieńca? Sprzedaj wszystko co masz i pójdź za mną. Młodzieniec się odwrócił i poszedł. Większość duszpasterzy powołaniowych zawołałoby: Stój, chwila! Daj się przekonać… A Pan Jezus mówi krótko: Pójdź za Mną. I nic nie kupuje. Niczym nie straszy. Pan Bóg mógłby nas wszystkich zastraszyć. Meteoryt, wojna, zaraza, guz. Modlilibyśmy się godzinami, od razu polecielibyśmy do kościoła. Bóg nieraz musi wstrząsnąć człowiekiem. Ale nie chce nas kupić i zastraszyć. Chce, żebyśmy w swojej wolności powiedzieli: Chcę Cię, Panie Boże. W moim kościele parafialnym nie ma nastroju, żadnych chwytów duszpasterskich, żadnego tańczenia przy ołtarzu. Księża przygotowują na niedzielę genialne kazania, tylko Pan Bóg nam język plącze. Uwiedziesz mi młodzież, księżulku. I księdzu kartki się pomylą. Kościół ma być taki, a nie inny. Nie chcę usprawiedliwiać dziadostwa duszpasterskiego, które istnieje w parafiach, ale Pan Bóg nie chce zachwycać fantastycznym nastrojem, bo jak przestanie płacić, co potem? Ilu ludzi powiedziało: Póki były fajne pielgrzymki, był nastrój, chodziłem do kościoła, teraz, Boże, przestałeś płacić. Pan Bóg przestaje płacić i pyta: Kochasz mnie? Jak się z Bogiem pokłócisz, będzie lepiej, niż gdybyś był obojętny. Bóg chce, żebyśmy Go umiłowali za darmo z głębi serca. Żeby się dowiedzieć, co mamy w głębi serca, trzeba zamieszać, jak gospodyni sprawdza, co ma w garnku.

Po co mamy kryzysy duchowe?

 Po co mamy kryzysy duchowe? Co mamy na wierzchu, widać: nastroje, emocje. Co mamy w głębi serca, nie wiemy. Pan Bóg nam zamiesza. Po to jest kryzys. Pan Bóg pośle cię do konfesjonału i nagle cię ksiądz nie zrozumie. Nawet cię zwymyśla. Idź, przeproś matkę. Wyjdziesz i pomyślisz: Ksiądz nie zna się na psychoanalizie. Więcej do spowiedzi nie pójdę. Jak kochasz Jezusa, to cię stu księży nie zrozumie i rugnie, a ty będziesz się trzymał Jezusa. Będziesz jak on kochał za darmo, głębią serca, naszą wolnością.

Rabindranat Tagore: Szukam, kto by mnie kupił, wołałem idąc rankiem po brukowanym gościńcu. Ukazał się król z mieczem w dłoni i powiedział: Kupię cię za swoją potęgę, ale ja pokazałem mu plecy. Wyszedł starzec. Popatrzył na mnie i powiedział: Kupię cię za pieniądze, ale ja zaśmiałem się w głos. Wyszła piękna dziewczyna. Popatrzyła na mnie i powiedziała: Kupię cię za jeden uśmiech. Ale uśmiech jej zbladł i sama odeszła w ciemną noc. Nagle wyszło małe dziecko. Popatrzyło na mnie i powiedziało mi: Kupię cię za nic. – Jak to za nic?  – Za nic. – Więc dla zgody ugodziłem się z dzieckiem i przez to stałem się wolnym człowiekiem.

 

Kiedy człowiek staje się wolny?

Człowiek staje się wolny, kiedy nauczy się kochać za darmo. Umęczeni jesteśmy niemiłosiernie marketingiem miłości. Myślcie o Bogu i nie zadawajcie pytania: dlaczego. Nie znajdziecie na nie odpowiedzi. Kocha za darmo. Źródło miłości. Nie narzuca się jak my z sympatiami, z przekonywaniem, przekupywaniem. Przychodzi za darmo. Wybaczcie swoim rodzicom, którzy może was nie kochali za darmo. Może ich dziadkowie też nie kochali, i pradziadkowie… Cały łańcuch tej pokaleczonej, skrzywionej miłości nieraz się ciągnie od wieków. Wy zacznijcie w tym łańcuchu nowe ogniwo: czyste na wzór Jezusa Chrystusa. Dam ci siebie za nic. I to też będzie dla świata niezrozumiałe.

 

tekst do pobrania